LYRIC

[Zwrotka 1] Leci dym ja rysuję smugi na nim
Oczy mam sklejone jak kciuki jointami
Puszczam kolejna chmurę z ust jak moją emeryturę zus
W szkiełku z ambony muli Donald Tusk, ale to dym zdążył mnie omotać już
Samotność jest największa w ciszy a cisza jest jak Toyota Prius
Rysuje te smugi a smugi składają się w paski, a paski w obrazki
Ja życiu pokazałem swe zwycięstwa, a czas mi porażki
Od żaru odbijam śmiech jak odblaski aż zrobiły mi się odciski od maski
Nadzieja ma oczy niebieskie jak husky, a krew jest czerwona jak dziwki podpaski
Czuję się mocny I nagle czuję się znów słabo z dymu formują się twarze niewidziane dawno a kilka z nich już zgadło
Że mają siłę I mogą zrobić mi krzywdę I mogą mi wbić nóż w gardło a myśli które miałem tylko dla siebie ale jakimś patentem coś mi je ukradło
Każde ciało przeistacza się powoli w kości
Jak masz siłę sam stworzysz sobie zbieg okoliczności
Zmiany są dobre, ale nie wierzyć w nic niezbyt jest świeżo
Bo nie da się ufać żywym postaciom, które w nic nie wierzą
Co u mnie słychać miałem w sumie pisać ale w pamięci więcej luk niż dziur w Levisach
Kreśli na kartce ale nie dumnie pisak, ale zawsze wychodzi mi szubienica
Dym powoli gaśnie I chyba zapłonie zaraz jak się wkurwie shisha
I mimo próśb, aby ktoś się odezwał, odpowiada mi tylko dumnie cisza

[Refren] Duchy mierzą mnie swoimi pustymi ślepiami
Patrzymy na siebie więc długimi minutami
Wciągam tlen I zamiast krzyku mamię ich chmurami
Dym ma ostry posmak krew smakuje umami
Duchy mierzą mnie swoimi pustymi ślepiami
Patrzymy na siebie więc długimi minutami
Wciągam tlen I zamiast krzyku mamię ich chmurami
Dym ma ostry posmak krew smakuje umami

Added by

Admin

SHARE

Your email address will not be published. Required fields are marked *

ADVERTISEMENT